
Świąteczna gorączka w Wielkiej
Brytanii zaczyna się tuż po Halloween. Czyli dokładnie w
listopadzie. I w końcu my zostajemy nią oplątani niczym w sieć
pająka. Zaczynamy najpierw nieśmiało zastanawiać się nad
gwiazdkowymi prezentami, przeszukujemy internet, po czym kilka dni
przed świętami wpadamy w panikę. Co kupić swojej żonie,
partnerce?
Wiadomo, perfumy zawsze się sprawdzają. Każda
kobieta lubi pachnieć jak milion dolarów. Może nowy ciuch?
Kosmetyk? A może prostownica, elektryczna szczoteczka do zębów?
Ehh...a może jednak coś z biżuterii lub zegarek? Opcji jest wiele,
czasami wręcz za dużo.
Ostatnio spędzając kolejny dzień nad
porządkami w domu, mój mąż nieśmiało zagadną mnie odnośnie
prezentu. Czy może jest coś, co potrzebuję?. W sumie tak.
Potrzebuję nowy podkład, balsam do ciała. Nowy kolor lakieru
hybrydowego też by się przydał, co nie znaczy, że chciałabym je
dostać pod choinkę.
Mój luby spojrzał na mnie błagalnym
tonem.
- A może chciałabyś nową perfumę?
Westchnęłam z
rezygnowania
- Nie, nie potrzebuje nowej perfumy. Mam wystarczająco
dużo zakurzonych buteleczek.
- To o czym marzysz? Czego pragniesz?
- zapytał z delikatnością, której mu zawsze
zazdroszczę.
- Chciałabym, choć na chwilę mieć święty
spokój.
- Ale jak to, święty spokój?
A no tak. Po prostu.
Chciałabym, choć na jeden dzień odpocząć. Tak na maxa. Od A do
Z. Wyrwać się gdzieś, poczuć się na nowo kobietą stuprocentową.
Bo tak naprawdę zawsze w domu jest coś do zrobienia. Jak nie
porządki, to obiad, to załatwienia urzędowo-podatkowych spraw, to
wyjście na play group z dzieckiem, to znowu pranie, sprzątanie i
tak w kółko. Nie myślcie, że na nic poza domowymi obowiązkami
nie mam czasu. Oczywiście, wybieram się samodzielnie na zakupy.
Jednak zazwyczaj kończą się one na spożywce lub na nowej zabawce
dla dziecka albo ewentualnie nowym garnku ;). Wyjście do fryzjera i
kosmetyczki również czasami wchodzi w grę. Tylko że zazwyczaj
jest ono ściśle określone czasowo. Wieczory z książką? O tak,
zdarzają się. Czytam mniej więcej 15 minut przed zaśnięciem.
Więcej nie jestem w stanie, bo po prostu padam ze zmęczenia. I nie
myślcie, że ten artykuł pisany jest wygodnie w fotelu, przy
dzwiękach muzyki klasycznej z herbatą w dłoni. O nie! Pisząc,
jednocześnie w tle słucham Smerfów, obserwuje bawiącego się
synka i przyprawiam gotującą się zupę :)
A więc tak..
marzę o prezentowym, wolnym dniu. Wolnym dniu od bycia matką i żoną
:)
Jak wyobrażam sobie ten wyjątkowy, prezentowy
dzień?
Scenariusz Nr 1.
Wstaje rano. Śniadanie gotowe
czeka w lodówce. Kuchnia pachnie świeżo wyparzoną kawą. Wybieram
się na zakupy do centrum handlowego. W portfelu znajduje się Karta
Podarunkowa. Wydaje wszystko na siebie. Wszystko, co do ostatniego
centa, tylko i wyłącznie na swoje potrzeby. W międzyczasie pije
kawę i jem przepyszną szarlotkę. W ciszy, w spokoju, bez
pośpiechu. Zamawiam jeszcze sernik – bo w końcu – czemu nie?
Nie patrzę na zegarek. Rozkoszuje się szumem miasta. Spaceruje,
oglądam wystawy sklepowe. Mąż zdążył w tym czasie posprzątać
i przygotować obiad. Wracam do domu. Jemy przy ładnie nakrytym
stole. Piję lampkę wina. Po czym udaje się do sypialni i w ciszy,
tak na spokojnie czytam książkę. Zatrzymuje się na chwilę, robię
notatki. Zamyślam się nad tekstem. Spijam każde słowo. Wieczorem
przygotowuje sobie kąpiel. Następnie, bez pośpiechu, na spokojnie
serwuje sobie domowe SPA. Idę spać wypoczęta, uśmiechnięta i
cholernie stęskniona za rozrzucanymi klockami i przytulasem synka
;)
Scenariusz Nr 2.
Wyrywa mnie ze snu dźwięk budzika.
Zakładam szybko najlepsze ciuchy, robię fryzurę, Łapię walizkę
i wychodzę. Udaje się na samotną wyprawę do SPA. Czeka mnie dzień
odpoczynku. Kilka zabiegów, wieczór na basenie, w jacuzzi. Może
nawet wybiorę się na siłownię? O i przepyszne jedzenie w
hotelowej restauracji. W ciszy, w spokoju, samotnie. Oh jak
wspaniale.
Scenariusz Nr 3.
Bardzo podobny do scenariusza
numer 1, tylko zamiast zakupów wybieram się do fryzjera,
kosmetyczki. Nowe paznokcie już się robią, zastanawiam się
jeszcze czy nie zrobić sobie rzęs. A może by tak woskowanie?
Wieczorem przeglądam czasopisma z modą i słucham swojej ulubionej
muzyki. Wsłuchuje się w każdy dźwięk. Zapalam zapachowe świeczki
i napawam się chwilą.
Ah tak. Trochę się rozmarzyłam. I
pomyśleć, że kiedyś takie dnie, były dla mnie codziennością ;)
A póki co, mój synek ma nieco ponad roczek i jeszcze kilka lat
minie, zanim wszystko wróci na stare tory. O ile jeszczeż kiedyś
wróci ;)
I nie myślcie, że narzekam. Kocham swoje życie jak
każda z nas, matek.
Tylko czasami, tak fajnie byłoby się
zapomnieć o tym, że nimi jesteśmy;)
Jeżeli od czasu do
czasu serwujesz swojej żonie takie niespodzianki - to chyle czoła. Jeżeli
natomiast nigdy Ci się nie zdarzyło dać jej, choć dnia
wytchnienia, takiego prawdziwego wytchnienia to zrób to jako prezent
gwiazdkowy :)
Weź dzień wolny od pracy. Zajmij się dziećmi,
domem. Posprzątaj, ugotuj lub zamów pizze.
Pozwól wyjść żonie/partnerce na cały dzień, bez pośpieszania,
bez cogodzinnych telefonów. Po prostu postaraj się, aby zrobiła z
czasam co jej się żywnie podoba. Może kup karnet do SPA? Może
zamów wizytę u fryzjera i kosmetyczki? I pozwól jej spędzić cały
dzień według jej upodobań. Być może wybierze się po prostu do
koleżanek na plotki, może pójdzie na siłownie a może na samotny
spacer. Nie ważne. Pozwól jej na jeden dzień zapomnieć od
codzienności. I nie, nie chodzi tu o ucieczkę od dzieci, od
obowiązków, od Ciebie. Chodzi o jeden dzień wytchnienia i poczuciu
się na powrót jak dwudziestoletnia, beztroska dziewczyna, bo w
głębi serca, każda z nas wciąż nią jest :)
Wesołych
Świąt ;)
Jeżeli spodobał Ci się mój tekst zapraszam
do przeczytania innych. Zachęcam również do pozostawienia śladu w
postaci komentarza lub polubienia mojego Fan Page na Facebook :)
Pisanie artykułów zajmuje mi sporo czasu. Pokażcie się, żebym
wiedziała, że jesteście ze mną! :)
Pozdrawiam
serdecznie
Emigrantka na zachodzie.
Biorę każdy scenariusz! :))
OdpowiedzUsuńTak - karnet do SPA chętnie przygarnę!
OdpowiedzUsuńNr 3 to coś dla mnie 😉
OdpowiedzUsuńOj uwielbiam takie prezenty
OdpowiedzUsuń