PAKUJEMY SIĘ DO SZPITALA. PORÓD W UK.
Nie do wiary! Jeszcze niedawno płakałam na widok dwóch
kresek, rozpierała mnie duma i szczęście, gdy po raz pierwszy
zobaczyłam na USG kropeczkę w moim brzuchu, a dzisiaj pakuje torbę
do szpitala! Niezawodne aplikacje dały mi znać około 32 tygodnia,
że to już pora. A więc - do biegu, gotowi, start! Zaczynamy
;)
Aha, ale zanim zaczniemy, chciałabym zaznaczyć, że oprócz podstawowych rzeczy, takich jak pampersy czy ciuszki dla dziecka, na mojej liście znajdą się również takie, których brakowało mi przy okazji pierwszego porodu i tym razem po prostu wole mieć je przy sobie. Mowa tu np. o smoczku, butelce czy ładowarce. Ale o tym w dalszej części artykułu ;). W każdym razie nie chcę tworzyć listy obligatoryjnej, bo wiadomo, że każda z nas jest inna i ma inne potrzeby. Dodatkowo dochodzą kwestie, w jaki sposób chcemy pielęgnować nasze maleństwa i czy szykujemy się na poród naturalny czy cesarskie cięcie.
DLA MAMY
1. Po pierwsze i najważniejsze to spakowanie naszej książeczki ciąży. Powinna się…
Aha, ale zanim zaczniemy, chciałabym zaznaczyć, że oprócz podstawowych rzeczy, takich jak pampersy czy ciuszki dla dziecka, na mojej liście znajdą się również takie, których brakowało mi przy okazji pierwszego porodu i tym razem po prostu wole mieć je przy sobie. Mowa tu np. o smoczku, butelce czy ładowarce. Ale o tym w dalszej części artykułu ;). W każdym razie nie chcę tworzyć listy obligatoryjnej, bo wiadomo, że każda z nas jest inna i ma inne potrzeby. Dodatkowo dochodzą kwestie, w jaki sposób chcemy pielęgnować nasze maleństwa i czy szykujemy się na poród naturalny czy cesarskie cięcie.
DLA MAMY
1. Po pierwsze i najważniejsze to spakowanie naszej książeczki ciąży. Powinna się…
Wywołalaś uśmiech na mojej twarzy i łezkę w oku, bo moje wspomnienia z dzieciństwa są identyczne.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, że świat, w którym dorastają nasze dzieci nie jest gorszy, jest po prostu inny i tylko od nas zależy na jakich ludzi wyrosną i jakie będą miały wspomnienia.
Oj było tak, było...cudowne czasy :D
OdpowiedzUsuńNiestety, ale w tych czasach coraz mniej osób wg wychodzi na dwór, a co dopiero spędzało tyle czasu na dworze czy z rodziną, to bardzo smutne co teraz jest :(
OdpowiedzUsuńNo też pamiętam te czasy kurcze... I miały swój urok... Wisiałam całymi godzinami na trzepaku i skakałam w gumę plus wszystko to, co wymieniłaś... Mama darła się przez okno : Beee aaa tttaaa doo doomuuu haha Została mi np. umiejętność zwisania głową w dół co uwielbia mój synek no i w gumę nadal byłabym dobra ;) Poza tym wspomnień nikt nie odbierze, a sentyment pozostanie :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że wiele zależy od miejsca. Tak jak z klatką schodową, tak z bazarami. Wiele ludzi mowi, że nie ma już prawdziwych targów. Ja średnio raz w miesiącu od kiedy mieszkam w Polsce jadę na targ do miasteczka oddalonego o jakieś 15 km i szperam. Różne rzeczy ludzie sprzedają, nie ma tam chińszczyzny. Jednak faktem jest, że takich miejsc już coraz mniej...
OdpowiedzUsuńNajważniejsza jest końcówka tekstu. Dzieciństwo każdy ma inne, ale to nie ono nas kształtuje - widać przecież jak różni ludzie z tego wyrośli ;)
OdpowiedzUsuńOj pamiętam te czasy, było zupełnie niż dziś. Z uśmiechem na twarzy wspominam te wszystkie zabawy pod blokiem .
OdpowiedzUsuńPamiętam te czasy, ale fakt już nie wrócą...
OdpowiedzUsuńDodalabym jeszcze do tej listy rysowanie pustakiem po ulicy lub węglem;) dziś moje dziecko ma zapas kredy na rok a nie ma komu malowac
OdpowiedzUsuńTęsknię za takimi czasami, kiedy podwórko tetnilo życiem...
OdpowiedzUsuńjaka nostalgia mnie opętała....
OdpowiedzUsuńTeż często mam podobną refleksję do Twojej... Brakuje mi czasów, gdy byliśmy dla siebie ludźcy, a nie komórkowi.
Podoba mi się na tej stronie, z chęcią poczytam więcej :)
Zapraszam do siebie:
http://wiecejsercanizrozumu.pl/rozmawiaj/
Ten wpis jest inny, ale jakby w klimacie Twojego...
Na szczęście na część opisywanych przez Ciebie czasów się załapałam. Choć nie dorastałam na osiedlu to dobrze pamiętam zabawy w dom, klasy, skakanie na skakance czy wymyślanie przygód przy użyciu wyobraźni.
OdpowiedzUsuńMoja była przyjaciółka nosiła czasami ubrania po starszym bracie, za to ja nie miałam rodzeństwa. Razem też zjadałyśmy maliny z krzaków u niej. Tk wiele wspomnień...
http://screatlieve.blogspot.com/2018/05/yghmm.html
Każde czasy są inne, ale chyba każdy dobrze wspomina własne dzieciństwo.
OdpowiedzUsuńPrawda, wychowywałam się w tych cudownych czasach, niestety one już nie wróca
OdpowiedzUsuńOch to były cudowne czasy teraz brak takich podwórek
OdpowiedzUsuńAkurat ja wychowałam się na wsi, więc u mnie to nie klatka schodowa była miejscem spotkań sąsiadów. To było wszystko inne, sklep, kościół, przychodnia, kogokolwiek spotkało się na ulicy, zawsze trzeba było choć kilka słów zamienić. I częściej też sąsiedzi zapraszali się wzajemnie do domów:) Miło to powspominać, ale czasy się zmieniają, mam wrażenie, że od czasów mojego dzieciństwa do teraz, to jest nie tyle różnica pokoleniowa, a całe wieki! Choć postęp techniczny ma także wiele zalet i nie wiem, czy warto byłoby z nich rezygnować.
OdpowiedzUsuń