Dawno, dawno temu. Za górami, za
lasami żyła sobie pewna dziewczyna. Kochała wolność i
niezależność. Żyła dniem dzisiejszym, nie zastanawiając się co
będzie jutro i nie rozpamiętując co było wczoraj. Od dziecka
marzyła, by zrobić karierę w polityce. Los jednak chciał
inaczej....
Dziewczyna ta zawsze pilnie się uczyła. Nigdy
jednak nie brakowało jej czasu na przyjaciół. Była przy tym bardzo ambitna.
Spędzała bardzo dużo czasu nad książkami. Garnęła się do
poznawania nowej wiedzy. Po zakończeniu liceum
wyjechała do innego miasta. Zaczęła studia. Poznała wielu nowych
ludzi. Czuła wiatr we włosach. Miała wrażenie, że świat stoi
przed nią otworem.
W czasie studiów poznała swojego przyszłego męża.
Zakochiwali się w sobie stopniowo. Po kilku latach bycia razem
postanowili złączyć już na zawsze swój los. Wzięli ślub.
Wesele odbyło się w pięknym, zabytkowych pałacyku. Byli bardzo
szczęśliwi.
Niedługo przed weselem wyjechali za granicę.
Zamieszkali w podlondyńskim mieście. W ambitnej dziewczynie odżyły dawne
aspiracje. Postanowiła skupić się rozwoju zawodowym. Nigdy nie
rezygnowała z możliwości pokazania swoich umiejętności w pracy.
Była na każde zawołanie szefa. Zawsze na czas, byleby lepiej od
innych. Pięła się bardzo szybko po szczeblach drabiny zawodowej.
Skupiona na nauce i robieniu kariery odkładała
na bok myśl o dziecku. Nigdy wcześniej nie czuła wzruszenia czy
większej radości na widok niemowlaków. Nie lubiła spędzać czasu
z mamami, gdyż mało interesowały ją kupki i nieprzespane noce.
Nie mogła zrozumieć kobiet, które poświeciły się wychowaniu
dziecka. Krytykowała je za brak ambicji, za nieradzenie sobie na
rynku pracy. Mając 30 lat podjęła jednak decyzję o
macierzyństwie. Wiedziała, że jest to ostatni dzwonek, a ona nie
lubiła odkładać czegokolwiek na ostatnią chwilę. Z
macierzyństwem włącznie.
Urodzenie synka sprawiło, że jej świat
stanął do góry nogami. Po wielu latach, po nieskończonej liczbie
sukcesów, po niejednej porażce, zrozumiała co liczy się
najbardziej w życiu. Doceniła to, co ma blisko siebie. Kochającego
męża i wspaniałe dziecko. Zaczęła w końcu cieszyć się małymi
radościami, łapać ulotne chwile. Śmiać się bez powodu. Hamować
negatywne myśli.
Postanowiła, że nie chce wracać do pracy.
Skupiła się na swoich dotychczasowych pasjach. Otworzyła
księgarnię internetową. Uwielbiała pracę z książkami. Czuła
się szczęśliwa i w pełni spełniona. Powróciła również do
pisania. I chociaż daleko jej do bycia dobrą pisarką, robi to, co
kocha. Przestało jej zależeć na posadach, na poklasku, na
karierze. Spełniała się jako matka i żona. Uwielbiała piec
ciasta dla męża, za którymi przepadał. Czas spędzała na
spacerach, zabawie z synkiem, na rozmowach z ukochanym. Nie chciała i nie umiała
rezygnować z przyjaciół. Jednak w jej życiu już coś innego
miało większe znaczenie. Najważniejsze było to, że w końcu
miała swój dom. I chciała zająć się nim najlepiej jak tylko
potrafi. Poczuła co to znaczy być kochaną i kochać. Kochać ponad
wszystko...
Ta baśń nie ma drugiego dna. Jeszcze wciąż trwa.
Nawet nie wiem czy można nazwać ją baśnią. Wiem, że zabrakło w
niej smoków, księżniczek i nieszczęśliwych splotów wydarzeń.
Wspaniałego królestwa zresztą też. Pojawiło się za to codzienne
życie, przewartościowanie swoich dotychczasowych celów. Nie
zapominajmy, że w codziennym życiu więcej jest magii niż w
niejednej opowieści. Każdy nowy dzień jest magiczny. Każdy postęp
naszego dziecka, każdy jego uśmiech, każdy milowy krok jest jak
najpiękniejsza magia, która trwa wokół nas. Zatrzymajmy się na
chwilę. Złapmy ją w nasze ręce.
Świat rodzica często bywa
światem pełnym czarów, w którym pomimo złych chwil, pomimo
strachu dobro zawsze wygrywa i znajduje się na pierwszym
planie. Istnieje w nim czar ulotnych chwil, czar radości z małych
rzeczy. Nic tak nie zmienia człowieka, jak mała istotka, która
jest obok nas. Potrzebuje nas a my potrzebujemy jej. Żadne
stanowisko, żadne poklaski, żadne ściśnięcie dłoni ważnej
osoby nie mają znaczenia, gdy są koło Ciebie ludzie, którzy kochają
Cię, pomimo Twoich wad, pomimo Twojej niedoskonałości, pomimo
nieperfekcyjności. A ty kochasz ich...
I TO WŁAŚNIE JEST MAGIA. I O TYM WŁAŚNIE JEST TA BAŚŃ.
Macierzyństwo to ogromny dar! Nic nie jest ważne tak jak rodzina... jeśli ma się kochających ludzi dookoła - ma się wszystko ! Piękny post, pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńMacierzyństwo ma wiele odcieni, ale to najpiękniejsza.rola, jaką dane jest wypełniać kobiecie🙂
OdpowiedzUsuńPrzepiekna,życiową basn 😘
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący wpis 😊
OdpowiedzUsuńmacierzyństwo to jedna ciężka praca;) ale jak dziecko podrośnie, kończy trzy latka to już zupełnie inaczej to wygląda:-p
OdpowiedzUsuńPięknie napisane i bardzo prawdziwie. Żadna praca, żadna pochwała szefa nie jest warta tego, by rezygnować z tego, co JEST najważniejsze. Dobrze, że pozwoliłaś sobie na odkrycie tego we właściwym momencie :)
OdpowiedzUsuńPiękny wpis. Najważniejsze by robić to co nas uszczęśliwia. Dla jednych to macierzyństwo, dla innych jakieś hobby, w każdym przypadku są cięższe momenty. Ważne by odkryć to w odpowiednim momencie i czerpać z tego największą radość :)
OdpowiedzUsuńMacierzyństwo to coś, czego faceci nigdy w pełni nie pojma i nie zrozumieją. ;)
OdpowiedzUsuńJestem mamą 14 miesięcznego szkraba i też cieszę się macierzyństwem 😊 i także ciężko mi wrócić do pracy
OdpowiedzUsuńPięknie napisane.... Znam osobiście podobną baśń.... <3
OdpowiedzUsuńPięknie to opisalas. Uwielbiam bycie mamą ❤
OdpowiedzUsuńPiękna baśń i niech tak dalej trwa :-)
OdpowiedzUsuńPięknie napisane i oby taka baśń trwała wciąż :)
OdpowiedzUsuńPięknie napisane 😊 mam nadzieje że i ja już niedługo bede mogła napisać swoją baśń o macierzyństwie 😊
OdpowiedzUsuńJa się w 100% utożsamiam. Dzieci zmieniły i przewartościowaly mój świat tak ze wylądowałam na drugim biegunie
OdpowiedzUsuńBardzo szybko zaczęłaś się realizować jako pisarka. Ja dostałam "kopa", kiedy zdiagnozowano u mnie nieodwracalną chorobę oczu, która kończy się ślepotą. Wtedy pomyślałam sobie, że nie ma na co czekać I mimo pogarszającego się wzroku od 2016 roku napisałam 201 postów. A miałam opisać tylko jedną podróż. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWitam :) Bardzo daleko mi do pisarki, ja po poprostu siadam przed komputer i klepie kilka zdań ;) a blog prowadzę dopiero od trzech miesięcy.
UsuńBardzo mi przykro, ze względu na Twoją chorobę i podziwiam wytrwałość w pisaniu :) Życzę dużo zdrowia, powodzenia w pisaniu i pozdrawiam serdecznie :*
Piękny i wzruszający wpis Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń