Emigracja jest
niewątpliwie jedną z lepszych decyzji, jaką podjęłam w swoim
życiu. To w Anglii zarobiłam swoje pierwsze pieniądze, urodziłam
synka, kupiłam mieszkanie, założyłam własną firmę. Nie
narzekam na życie w UK. Poznałam tu wielu przyjaciół, zdobyłam
zawodowe doświadczenie. Nauczyłam się tolerancji, pracy z ludźmi, zrozumienia dla drugiej osoby.
Przyzwyczaiłam się do emigracji, do łatwiejszej codzienności.
Czuję się tu bezpieczna. Raz na jakiś czas wychodzę ze znajomymi i mężem do restauracji. Wyjeżdżam w miarę
możliwości na mini wycieczki. Właściwie moje życie prawie nie odbiega w niczym od
życia moich znajomych w Polsce. No właśnie...PRAWIE
Telefon do siostry:
-
Hej co tam słychać u was w Polsce?
- A wszystko dobrze. Byliśmy
ostatnio na urodzinach u Ewki, naszej kuzynki. W sumie zebrało się
30 osób. Umówiliśmy się na wspólny weekend w Zakopanym. Pół
dnia szukam noclegu. O kurcze muszę kończyć, bo właśnie wpadła
teściowa na kawę. Przepraszam, może zadzwonisz za godzinkę? A co
tam u was?
- A u nas. Hmm... u nas wszystko po staremu...
Po
staremu...czyli jak zwykle pada deszcz, jak zwykle wychodzę na
spacer z synkiem mijając ohydne domy i śmieci na chodnikach. Jak
zwykle spędzam czas samotnie z mężem, bo znajomi zapracowani lub
zabiegani codziennymi obowiązkami. Duża impreza urodzinowa? Hmm... no
tak, ostatnio byłam na takiej 6 lat temu, czyli jak mieszkałam
jeszcze w Polsce. Grill ze znajomymi? No tak, byłam ostatnio rok
temu u znajomych w Londynie. Szybko się rozeszliśmy, bo każdy
szedł na następny dzień do pracy. Święta z rodziną? Jakiś
żart, wiadomo, że nie ma szans na urlop w okresie świątecznym a
zresztą ceny biletów odstraszają. Kuzynka Ewa? No kiedyś ją
odwiedzałam na każdym urlopie, a później jakoś tak brakowało
czasu. A to trzeba było załatwić tysięc spraw w urzędach, a to
odwiedzić dentystę, prawnika...
Ja wiem, że życie w Anglii
wygląda inaczej dla ludzi, którzy znaleźli swój dom na obczyźnie,
którzy mają tu rodziny, rodzeństwo, rodziców. Jednak znam wiele małżeństw, którzy tak jak ja nie mają tu nikogo.
Na co dzień
czuję się szczęśliwa. W 100% wolna, samodzielna. Czasami tylko
przychodzi taki dzień jak dzisiaj... Zaczynam tęsknić. Tęsknić za ponurą i szarą
Polską. Tęsknić przede wszystkim za rodzinnym domem, za miejscami,
które przywołują w pamięci beztroskie dni dzieciństwa. Zaczynam
tęsknić za zwykłą czarną kawą wypitą z siostrą i za wypalonym
papierosem z przyjaciółką z dzieciństwa. Zaczynam tęsknić za
rodziną, za kuzynkami, których dzieci nie miałam okazji jeszcze
zobaczyć. Za teściami, którzy widzieli swojego wnuka tylko raz.
Zaczynam tęsknić za takim zwykłym dniem, spędzonym z bliskimi. Za
narzekaniem na ceny i za dzieleniem się przepisem na domowy placek.
Zaczynam tęsknić za upalnym latem, za wypadami w Bieszczady, za polską
jesienią. Za jarzębiną i za kasztanami.
Rozum mi mówi, że
przecież jest mi w Anglii dobrze, niczego materialnego mi nie
brakuje. Że mam przy sobie najważniejsze osoby, czyli męża i
synka. Że życie jest tu jakby prostsze, łatwiejsze. Rozum mi mówi,
że przecież w Polsce ludzie pracują od poniedziałku do piątku,
że też nie mają zbyt wiele czasu na przyjemności, że życie jest
tam trudne.
Niestety serce podpowiada coś innego. Serce mi mówi,
że mój synek potrzebuje rodziny. Że ja potrzebuję czuć się w
końcu jak u siebie. Że przecież ludzie w Polsce są szczęśliwi. Może
nie stać ich na nowego Iphona ale za to mają coś innego, coś
cenniejszego.
Najgorsze dla mnie jest to
uczucie...to uczucie, że życie ucieka mi między palcami. Czuję się
jakbym żyła tylko w połowie, traktując każdy następny rok jak
życiową poczekalnie.
Serce mi podpowiada wróć,
rozum mówi zostań.
Ja wiem, że to o czym teraz
piszę jutro już będzie nieaktualne. Przejdzie mi tęsknota. Jutro
się obudzę i znowu będę szczęśliwa, że mieszkam w Anglii. I
pojutrze i za tydzień też.
Ale za jakiś czas znowu
przyjdzie ten dzień. Dzień, w którym nie wiem jak pohamować łzy,
dzień w którym czuję, że coś mnie rozrywa od środka, dzień w
którym oddałabym wszytsko, by być teraz w Polsce...
Ehhh jakbym siebie slyszala...
OdpowiedzUsuńTęsknota jeste ceną, która płacimy często za lepsze życie na emigracji. Mam nadzieję, że znajdziemy ten nasz dom, niezależnie czy będzie to Polska czy UK ;)
UsuńMam tak samo z tą różnicą, że więcej mam takich dni kiedy wolałabym być w Polsce aniżeli tu na obczyźnie w Anglii
OdpowiedzUsuńU mnie często tęsknota pojawia się na wiosnę, w lecie. Kiedy marzy mi się lemoniada w towarzystwie rodziny, kiedy marzą mi się wiśnie prosto z drzewa...
Usuńtez tak czasem mam, wtedy wsiadam w samolot i lecę , chocby na kilka dni, a po kilku dniach zaczynam tęsknic za anglią, juz zawsze będzie częścią mojego życia i nie wyobrażam sobie zycia juz tylko w pl
OdpowiedzUsuńBardzo często własnie słyszę podobne słowa od moich znajomych. Ja myślę, że juz na zawsze będziemy duchowymi emigrantami. Nawet gdy wrócę do Polski w moim sercu wciąż będzie Wielka Brytania ;) Pozdrawiam
UsuńCzasami tak mam,ale ja jestem samotnikiem ,więc może tez odczuwam to inaczej.Jestem w PL to już chciałabym być w UK bo tu jest mój dom,mój kąt.
OdpowiedzUsuńTakie nasze życie :-)
Tęsknota niestety jets ceną. która płacimy za lepsze życie w UK. Pozdrawiam serdecznie ;)
UsuńTeż myślę o powrocie za bardzo islam daje się tu we znaki. Domy-rudery które wynajmują za ogromne pieniądze. Wszędzie czuć ich chamstwo i chciwość.
OdpowiedzUsuńU mnie tęsknota się wzmaga, gdy zbliżaja się święta Bożego Narodzenia. Czas Adwentu, zadumy i przygotowania na te chwile, jaki pamiętam z Polski jest mi bliższy niż niemiecki Weihnachtsmartkt (choc je naprawdę lubię).
OdpowiedzUsuńDziekuję za komentarz.
UsuńO tak. Święta Bożegonarodzenia sa zupełnie inne w Polsce niż za granicą...
Pozdrawiam serdecznie
Ja tak wlasnie sie czuje:((( tez mam synka i meza tylko tu, niby co wiecej trzeba...a jednak brakuje mi moich dwoch siostr ich klotni , pogaduszek , wspolnych kawek. Zwyklego , normalnego zycia towarzyskiego. Ominely mnie wszystkie wesela kuzynek, imprezki rodzinne. Maz nie rozumie tego , on ma tutaj brata . Jak ja bym miala chociaz jedna z siostr przy mnie, nie czulam bym sie taka sama ja .
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz.
UsuńMi tez chyba najbardziej brakuje siostry i jej dzieci. Jak jestem w Polsce staram się spędzać z nią każdą chwilę. Siostrzenica juz jest na tyle duża że dzwoni do mnie na facebook. Uwielbiam jej telefony i wiadomości z masą błędów ortograficznych ;) Dobrze, że chociaż w dzisiejszych czasach kontakt jest dużo łatwiejszy, dzięki Skype, Whatsapp.
Pozdrawiam serdecznie
Dziwnie jest przeczytać swoje myśli �� Jeszcze rok temu byłam dokładnie w tej samej sytuacji: mąż i synek byli moją jedyną rodziną w UK. Te same rozterki towarzyszyły mi i mężowi przez kilka lat. Aż w zeszłym roku postanowiliśmy wrócić do PL. Wiedziałam z czym wiąże się powrót: witajcie rodzinne obiady, żegnaj stabilizacjo finansowa... Jest tak jak się spodziewałam, więc nie żałuję tej decyzji. Nie mogę powiedzieć, że nie tęsknię za kawkami w Coscie kilka razy w tygodniu czy za tym luzem, który tam panuje. Ale mimo wszystko cieszę się że wróciłam i wierzę, że za jakiś czas będę się tu czuła dużo lepiej.
OdpowiedzUsuńMagda
Dziękuję za komentarz. Myślę, że niezależnie gdzie jesteśmy, zawsze już będziemy mieszkańcami dwóch państw - Polski i Wielkiej Brytanii. A tego co się nauczyliśmy na emigracji nie odbierze nam nikt ;) Pozdrawiam serdecznie
UsuńMogłabym się podpisać zupełnie...
OdpowiedzUsuńJuż 6 lat żyję tylko z mężem i dzieckiem, wszyscy dalsi i bliźsi są w Polsce. Siostry odwiedzają się, kuzyniątka bawią, a moja M. ma tylko rodziców i przedszkole 3h dziennie... Może właśnie przez nią najbardziej odczuwam (i coraz częściej) tęsknotę za ojczyzną.
Najgorsze jest jednak to, że WIEM, iż nie potrafię już żyć w Polsce. Próbowałam wrócić, jednak nie czuję się tam U SIEBIE. Tu jest mój DOM...
Myślę, że Twoja córeczka potrzebują najbardziej rodziców. Szczęśliwych rodziców :) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńWitam. Super blog. Doslownie slowem w sedno. Jestem w Anglii 5 lat i tutaj urodzil sie moj syn.I od tego momentu chce wrocic do Polski... Moje marzenie to wrocic tak do 2 lat...Moze bedzie ciezej finansowo ale bedziemy u siebie, w ojczyznie, bezpieczni..Nie zaluje wyjazdu do Anglii bo tutaj mozna spojrzec na wszytko inaczej, zyc bardziej na luzie, na pewno stac nas na wiecej ale wiem ze mimo wszytko moje miejsce na ziemii jest w Polsce!!! Pozdrawiam serdecznie wszytkie emigrantki!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz ;) Życzę wszystkiego dobrego :). Ja mam nadzieję, że też powrócę do Polski, jak tylko zrealizuje swoje plany. Pozdrawiam serdecznie ;)
UsuńKilka miesięcy temu przeprowadziłam się z Torunia do Warszawy i czasem mam podobnie... Niby odległość mniejsza niż u Ciebie, ale i tak często czuję tęsknotę
OdpowiedzUsuń